OTO JA... VIOLETTA CASTILLO
Ciekawi mnie co przyniesie Londyn...
A przynienie wielką miłość przyjaźń i sławę...
------------------------------------------------------------------------------
CZYTASZ--->KOMENTUJESZ--->MOTYWUJESZ--->NEXT--->SZCZĘŚCIE
*Violetta*
-Violu...-zaczął Leon
-Hm?-odparłam
-A ty... Czy ty chcesz tego dziecka?-spytał
-Leoś, jasne że tak... Tylko że boje się jak zareaguje mój ojciec...-wyjąkałam
-Moją mamę mamy z głowy, bo ona od dawna mnie zamęcza że chce mieć wnuka, a twojego tate to pewnie namówi...-powiedział i przyssał się do moich ust
-Dzięki... Ale najpierw musimy się upewnić że ten test nie był błędny, więc umówię się do ginekologa...-wzięłam na kolana laptopa wystukałam hasło "KochamLeosia555"
-Też Cię kocham-uśmiechnął się
-O ty nie dobry! Nie patrzy się na czyjeś hasło!
-No sory.. Violu, mogę Cię o coś poprosić?
-Jasne...
-Twój ginekolog to ma być kobieta...
-Okej, ale dlaczego?-zaśmiałam się nerwowo
-Bo żaden facet oprócz mnie nie ma prawa Cię dotykać tam gdzie nie powinien
-Zazdrośnik...-powiedziałam, odłożyłam na chwilę laptopa, usiadłam na Leonie okrakiem i bardzo namiętnie go pocałowałam, po czym usiadłam znowu do laptopa. Leoś siedział i uśmiechał się.
-Lubię jak tak robisz...-powiedział
-Też lubię jak tak robię-zaśmiałam się. W kińcu wybrałam numer do ginekologa z mnóstwem pozytywnych opinii
G: Halo?
V: Dzień dobry, chciałam umówić się na wizytę u pani Caroline Candy
G: Na jaki termin?
V: Najszybciej jak się da...
G: Mmmmm.... O jeszcze dzisiaj dam radę panią zapisać
V: O matko, dziękuję. Na którą?
G: Na 19:15. Proszę podać imię i nazwisko
V: Violetta Castillo
G: Okej, dziękuję, do zobaczenia
V: Dobrze, dziękuję bardzo, dowidzenia
G: Dowidzenia
Rozłączyłam się
-Dziś o 19:15-powiedziałam
-Dobra...
-Pójdziesz ze mną?-to był bardziej rozkaz niż pytanie
-Jasne!
/19:02/
Jesteśmy już w recepcjii
-Dzień dobry, ja byłam umówiona na 19:15 u pani Caroline Candy-powiedziałam do szczupłej blondynki w kujonkach
-Imię i nazwisko?-spytała. Zdecydowanie nadużywa czerwonej szminki
-Violetta Castillo-odparłam
-Mhm... Pani Castillo... Proszę usiąść-uśmiechnęła się. Usiadłam obok Leona.
/10 minut później/
Z gabinetu wyszła dziewczyna, a za nią kobieta z rudymi, upiętymi w kok włosami i okularach oraz fartuchu
-Pani Violetta Castillo...-wyczytała, a ja i Leon wstaliśmy i udaliśmy się do gabinetu, a ona znów się w nim schowała stukając szpilkami
-Dobry wieczór-powiedzieliśmy równocześnie z Leonem
-Dobry wieczór. Pan niech usiądzie na krześle, a panią zapraszam na fotel-wskazała palcem-A tak właściwie to w jakim celu państwo przyszli?
-Przyszliśmy tu w tym celu by się upewnić że jestem w ciąży, ponieważ miałam pozytywny wynik testu...-wytłumaczyłam
-Aha. No dobra....
/6 minut później/
-No dobra, to by było na tyle. Potwierdzam, jest pani w ciąży. Tylko jeszcze zapraszam panią na USG...-położyłam się na kozetce, lekko zsunęłam spodnie oraz podwinęłam bluzkę.
/Po USG/
-Zdjęcia są jeszcze mało mówiące, ale do jest płód-powiedziała pani Caroline pokazyjąc mały punkcik
-Mhm...-Przytaknęłam
-To pierwsza ciąża?-spytała
-Tak...-odparłam
-W takim razie muszę wypisać receptę na witaminy...-wystukała coś na klawiaturze
-Proszę pani?-spytał Leon
-Tak?-nie odrywała wzroku od monitora
-Jak to jest podczas ciąży z... Wie pani?-dokończył
-Z seksem?-nie czekała na odpowiedź-W pierwszym miesiącu można normalnie, ale potem już lepiej przestać
-Dziękuję-powiedział Leon.
-100 zł się należy...-wyszukałam w torebce portfel. Wręczyłam jej banknot. Pożegnaliśmy się i wyszliśmy...
---------------------------------------------------------
Kurde, nie wiem jak to zrobiłam, ale cały ten rozdział napisałam na fonie... Nadal nie wiem po co zaciążyłam Viole, teraz mój plan rozstania Leonetty (ale na góra 3-4 rozdziały) będzie trudniejszy!!!
Ni<333
Dziewczyna usiadła obok niego
"Cześć..."
powiedziała cicho
"Fede... Bo..."
nie chciała mówić dalej, ale niestety. Już zaczęła...
"Bo?"
chłopak uniósł brew
"Ja... Zrozumiałam... Że to uczucie którym Cię darzę... To... To nie nienawiść... Ale miłość..."
wyjąkała
"Ludmiło... Ja też Cię kocham... Ale ja nie dam rady... Być z taką dziewczyną jak ty... Musisz się zmiemić..."
odparł
"Fede... Ja to wiem... Tylko ja nie dam rady... Ja nie dam rady sama... Ty musisz mi pomóc..."
po policzku blondynki spłynęły łzy. Federico do niej podszedł i kucnął obok niej
"Obiecuję... Obiecuję że Ci pomogę"
powiedział i przytulił ją. Później odprowadził do domu... Ludmiła położyła się na łóżku i momentalnie usnęła.
NASTĘPNEGO DNIA
Dziewczyna wstała, ubrała się w czarne szpilki i pomarańczową sukienkę bez ramiączek, pomalowała się i wyszła ze Studio. Niedaleko domu dostrzegła Federico. Podbiegła do niego
"Hej"
powiedziała
"Cześć"
odparł
"Fede... Jak ja mam się zmienić???"
spytała
"Hmmm... Zacznij od tego że przeprosisz wrzystkich..."
odpowiedział
"Dziękuję..."
wyszeptała i przytuliła chłopaka
STUDIO ON BEAT
Ludmi schowała rzeczy do szawki i podeszła do Fede
"Gotowa?"
spytał
"T... Tak... Myślę że tak..."
powiedziała niepewnie. Zauważyli wchodzącą do szkoły paczkę przyjaciół; Violetta, Cami, Fran, Maxi, Leon, Andreas, Naty, Broduwey i Marco. Podeszła do nich łącznie z Fede. Tamci byli przygotowani na kolejny atak ze strony "Gwiazdy Ludmiły Ferro". Ale nie tym razem...
"Ja... Ja muszę wam coś powiedzieć"
wszyscy spojrzeli na nią pytająco
"Przepraszam... Przepraszam za to wszystko... Ja po prostu miałam bardzo trudne dzieciństwo i... I wybrałam cierpienie w samotności..."
po policzku spłyneła jej łza. Nieoczekawanie wszyscy ją nagle przytulili...
"Wybaczamy"
uśmiechnęła się Viola i wszystkie pary poszły do szawek; Violetta z Leonem, Maxi z Naty, Cami z Broduweyem, Fran z Marco, a Andreas sam...
"A ty to jaki możesz mieć problem co?"
zapytała Ludmiła nadal wpatrując się w rękę Federico
"Później Ci wyjaśnię..."
odparł chłopak wstając
"Do jutra"
powiedział i odszedł. Ludmi jeszcze przez chwilę siedziała w parku i poszła do domu. Ugotowała sobie naleśniki. Wzięła odprężającą kąpiel i zrobiła się 20:00. Ubrała piżamę i obejrzała film. O godzinie 22:37 postanowiła położyć się spać...
NASTĘPNEGO DNIA
Ludmiła wstała ubrała się w czerwone trampki na koturnie, czarne poszarpane dżinsy i pomarańczową bluzkę na jedno ramie i poszła do Studio. Na lekcji śpiewu Angie dała zadanie: Dobieże każdego w pary i te dwie osoby muszą zaśpiewać piosenkę
"Czy ja mogę śpiewać sama?"
spytała z nadzieją w głosie Ludmi
"Niestety, Ciebie przydzielam do Fede"
odparła Angie i coś sobie zanotpwała
"Macie tydzień czasu..."
dodała. Po szkole gdy Ludmiła wracała do domu podbiegł do niej Fede
"Hej..."
powiedział
"Tsa..."
odparła Ludmiła
"Ej, jak mamy razem śpiewać piosenkę to..."
nie dała mu dokończyć
"Nawet mi o.tym nie przypominaj"
warknęła
"Dobra, tylko wypadałoby zrobić jakąś próbę"
dodał szybko
"Ta... No i?"
spytała od niechcenia
"Jest ktoś u Ciebie w domu?"
zapytał
"Mieszkam sama, a co, chcesz mnie zgwałcić?"
skarciła go
"NIE, CO TY!"
speszył się
"Tylko może byśmy zrobili teraz próbę?"
zapytał niepewnie
"E... Okej..."
powiedziała. Udali się do domu Ludmiły. Gdy tylko przyszli ona kazała mu chwilę zaczekać, ponieważ musiała zmienić opatrunek na ręce którą sobie pocięła. Fede postanowił do niej przyjść żeby się czegoś napić
"Aj, babrze Ci się"
powiedział patrząc na ranę
"Zajmij się sobą"
warknęła i otworzyła gazę. Przyłożyła do rany nie smarując i nie psikając niczym
"Źle to robisz..."
powiedział chłopak
"Robię tak od kąd mam 13 lat, więc mnie nie pouczaj!"
skarciła go. On tylko wyjął z kieszeni jakąś tubkę i wziął jej rękę. Nie protestowała. Posmarował ranę i zawinął w bandaż
"Powinno być dobrze.. "
powiedział
"Dzięki..."
odpowiedziała mu cicho. Zabrali się za pisanie piosenki. Fede jakoś dał namówić Ludmiłę by była ona o miłości. Fede zrobił na szybko podkład. Później poszedł do domu. Ludmiła usiadła na łóżku. Patrzyła się na zawiniętą przez Fede rękę... Uświadomiła sobie że to nie zauroczenie... To prawdziwa miłość... Ale zdała sobie sprawę, że Federico Parasqeli niechce chodzić z taką zołzą jak Ludmiła Ferro... Musiała się zmienić. Przypomniała sobie, że uzyskała jego numer. Wysłała do niego SMS :"Fede, spotkajmy się w Resto, muszę powiedzieć Ci coś mega ważnego..." Błyskawicznie uzyskała odpowiedź: "Z tobą zawsze mam ochotę się spotkać... Za 15 minut w Resto :)" przygotowała się i wyszła. Gdy dotarła do Resto Federico już tam był...
---------------------------------------------------------
Zmiana planów.... Może będą nawet 4 części... Sory, ale ostatnio nie mam siły ani czasu kompletnie na nic... Jutro rano prawdopodobnie napiszę 3 część. Ogólnie to ten OS jest do dupy i ja to wiem...
Ni<3
Ona była arogancka, samolubna, pewna siebie. Innymi słowy, była supernovą. Gwiazdką Studio OnBeat. W środku czuła się inna. Miła, pomocna, przyjacielska. Ale nie bez powodu przybrała taką maskę; Gdy była mała jej matka piła, biła ją, przygnębiała. Odrzucała ją. Jej ojciec zawsze jej bronił. Dbał o nią, kochał. Ale nie było dane jej mieć kochającego ojca. Gdy Ludmiła miała 11 lat, jej tato zginął w wypadku samochodowym gdy jechali razem na wycieczkę. Ona była stanie krytycznym. Ale przeżyła. Chociaż nie chciała... Jej matka miała już przeszkód by jek cokolwiek robić. Ludmiła codziennie miała nowe siniaki. W wieku 12 lat zamknęła się w sobie. Przybrała maskę złej, samolubnej Ludmiły. Osiągneła to czego chciała. Chciała cierpieć w samotności. Więc dlaczego była smutna? Niedawno po tym zaczęła się ciąć. Robi to do dziś... Dziewczyna z wielkim talentem do śpiewu oraz tańca, samotna, arogancka, wredna... Nie miała chłopaka, każdego uważała za szmatę bez talentu... On był zabawny dowcipny, pomocny, przyjacielski. Ale nie zawsze. Miał trudne dzieciństwo. Jego ojciec zaginął i został uznany za nieżywego. Jego mama, niegdyś piękna, zadbana, wiecznie szczęśliwa, zapadła w ciężką depresję. Nie gotowała, nie wychodziła. Siedziała na kanapie, wychudzona, zapłakana, ze stosem pudełek z chusteczkamis z jednej strony, z drugiej wielka kupa zurzytych, których Fede nie miał siły wyrzucać. Był załamany. Miał talent. Talent do śpiewania. Pisał smutne piosenki... Gdy jego mama przynajmniej trochę się ogarnęła, Federico zdał do Studia OnBeat. Jego śpiew usłyszała pewna blondynka.
"Piękny głos... Boski chłopak... Ja się zakocha... Nie! Ludmiła Ferro,się nie zakochuje!
" Pomyślała i podeszła do szawki. Zauważyłz ją Fede.
"Dziewczyna idealna... Piękna, słodka... Aaaaaa! Federico, głupku, nawet jeszcze nawet tygodnia Cię tu nie ma, a się zakochujesz!!!"
Pomyślał i udał się w stronę szawki. Po lekcjach Ludmi myślała o swojej nowej bluzce i nagle wpadła na pewnego przystojnego osobnika
"Przepraszam, nie zauważyłem Cię!"
Powiedział Fede i wyciągnął rękę w stronę dziewczyny.
"Nie zauważyłeś MNIE? To lepiej nie wchodź mi wjęcej w drogę, nawet jeśli jesteś boski, ptzystojny i pięknie śpie..."
Zatkała usta ręką, gdyż zorientowała się co właśnie powiedziała. Wstała, odpychając rękę Fede
"Ludmiła odchodzi!"
pstryknęła mu palcami przed oczami i odeszła.
"Czyli nazywasz się Ludmiła?!? Ładne imię! Ja jestem Federico!"
miał zamiar powiedzieć coś jeszcze, ale blondynka zniknęła mu z pola widzenia. "
Federico... Ładne imię... Aaaa! Nie! Ludmiła Ferro się nie zakochuje!"
Skarciła się w myślach. Wróciła do domu. Mieszkała sama. Na szczęście miała 18 lat. Usiadła na kanapie. Rozpłakała się.
"Dlaczego? Dlaczego nie mogę się normalnie zakochać? Dlaczego nie mogę? Dlaczego go kocham?"
łkała. W pewnym momencie wstała i poszła do kuchni. Wzięła nóż. Usiadła z powrotem na kanapie i zaczęła się ciąć. Krople krwi kapały na jej czarne lakierowane szpilki, a potem spływały na jasne panele. Mieszały się ze łzami.
"Na miłość nie pomaga..."
powiedziała przez łzy. przyłożyła do ręki gazy, owinęła bandażem, wytarła krew z butów oraz podłogi i wstała. Wyszła na dwór. Szła ulicami Buenos Aires i myślała. Zastanawiała się dlaczego wybrała cierpienie w samotności. Przjaciel by jej pomógł... Usiadła na ławce i odpaliła papierosa. Nie paliła dla szpanu, czy z nudy... Pozwalało jej to na chwilę zapomnieć... Zapomnieć o wszystkim co się stało...
"Ej, mała co jest?" podszedł do niej Fede
"Nie twój interes"
warknęła. Usiadł obok niej "Spieprzaj"
powiedziała, ale chaciała, by przy niej został
"Dasz szluga?"
zapytał
"To, że Ci się podobam, nie znaczy, że masz się do mnie upodabniać"
odparła
"Nie upodabniam się do Ciebie. Po prostu. Palę, bo to pomaga mi zapomnieć o problemie..."
dziewczyna od niechcenia podała mu paczkę papierosów "L&M"
"Dzięki"
schowała fajki do torby.
"Tniesz się?"
chłopak zerknął na rękę dziewczyny "Tak... Przeszkadza?"
odppwiedziała chłodno
"Nie. Tylko chcę Ci powiedzieć Witaj w klubie"
odsłonił rękaw bluzy z identycznie zawiniętą ręką. Uśmiechnęła się lekko. To był pierwszy jej prawdziwy uśmiech od czasu wypadku...
--------------------------------------------------------------
Jakoś mnie wena naszła na OS :) Rozbiłam go na części. Prawdopodobnie będą 2 lub 3 części, bo padam na ryj. Niedawno wróciłam z Chorwacji, więc chyba łatwo mnie zrozumieć :)
PS Jak będziecie się zastanawiać gdzie pojechać na wakacje polecam Chorwację :)
Ni<3
Hejka, niestety ale jakoś tak do 5.06 nie będę pisać, bo jadę na wakacje. Ewentualnie w samolocie napiszę, aler aczej nie...
/Violetta/
Usłyszałam mojego tatę i mamę Leona. Przyszli do salonu
-Violetta!-krzyknął mój tata
-Tata!-równierz krzyknęłam i przytuliłam się do niego. Po chwili Olga dosłownie odepchnęła mojego ojca
-Violetka, Violetka, moja kochana Violetka!!!-Olga ściskała mnie z całej siły. Leon śmiał się pod nosem, a jak to się mówi kto się śmieje ten się śmieje ostatni! Gdy gosposia odkleiła się ode mnie, rzuciła się na Leona-No i Leoś!!! Leoś, Leoś!!!
-Olgo, dosyć!-powiedział tata
/2 godz później/
Jest po obiedzie,.wszyscy właśnie wyszli, Leoś zmienia mi opatrunek...
-A teraz zadam Ci zagadkę...-powiedział Leon
-Dawaj...
-Kto Cię kocha i rzuca we własną matkę klapkiem?-zapytał Leoś wspominając sytuację z dzisiejszego dnia. Rzucił Victorię klapiem, ponieważ zapytała go o "TE SPRAWY"...
-Ty!-wykrzyknęłam
-Wygrałaś!
-A nagroda?-udawałam obrażoną
-Tu!-odparł Leoni mnie namiętnie pocałował
-Zajebista ta nagroda!-krzyknęłam
---------------------------------------------------------------
Krótki rozdział, ale nie mam weny i wyszła taka ciapa... Jutro będzie w godz 12:00-16:30
Hejka, dziś post na 100% się nie pojawi, bo jest późno. Za to z fona na szybko dodaje kilka zdjęć i gifów, bo jutro mam na 8:00 do szkoły, a pierwsza lekcja to W-F... A więc proszę:
*Violetta*
/Rano/
Obudziłam się i chciałam wstać. Zakręciło mi się w głowie i momentalnie upadłam na łóżko.
-Aaa, Leon, przynieś mnie na dół, bo umrę!-krzyknęłam, a po minucie Leon już był i mnie zaniósł na dół, po czym dał śniadanie. Leon zaczął zmieniać mi opatrunek. Ktoś zadzwonił do drzwi. Leoś poszedł otworzyć i wyraźnie z kimś gadał-Miśu, kto to?-zapytałam jak zwykle ciekawska ja. Nagle do pokoju weszły Fran i Cami. Fran miała bandaż na nadgarstku i:gazę przyczepioną na głowie, a Cami była o kulach, ale nie miała gipsu i miała kołnierz na szyi-Matko, dziewczyny, co ona wam zrobiła?-spytałam
-Raczej, co ona tobie zrobiła?-odpowiedziała pytaniem na pytanie Cami i pokazała na Leona który wiązał mi bandaż i wyrzucał gazę
-Wystrzeliła do mnie z pistoletu...-odparłam
-OMG, to dlatego że zniszczyłaś jej reputację?-dodała Fran
-Mhm...-przytaknęłam...
------------------------------------------------------------------------------------------------
Sorry, że taki krótki, ale się zakochałam i brak mi weny i ogólnie mózgu... Cieszcie się, bo jak się zabujam to nie kłócę... Chyba że ułożę plan wcześniej...
Ni<3