*Violetta*
/Rano/
Obudziłam się i chciałam wstać. Zakręciło mi się w głowie i momentalnie upadłam na łóżko.
-Aaa, Leon, przynieś mnie na dół, bo umrę!-krzyknęłam, a po minucie Leon już był i mnie zaniósł na dół, po czym dał śniadanie. Leon zaczął zmieniać mi opatrunek. Ktoś zadzwonił do drzwi. Leoś poszedł otworzyć i wyraźnie z kimś gadał-Miśu, kto to?-zapytałam jak zwykle ciekawska ja. Nagle do pokoju weszły Fran i Cami. Fran miała bandaż na nadgarstku i:gazę przyczepioną na głowie, a Cami była o kulach, ale nie miała gipsu i miała kołnierz na szyi-Matko, dziewczyny, co ona wam zrobiła?-spytałam
-Raczej, co ona tobie zrobiła?-odpowiedziała pytaniem na pytanie Cami i pokazała na Leona który wiązał mi bandaż i wyrzucał gazę
-Wystrzeliła do mnie z pistoletu...-odparłam
-OMG, to dlatego że zniszczyłaś jej reputację?-dodała Fran
-Mhm...-przytaknęłam...
------------------------------------------------------------------------------------------------
Sorry, że taki krótki, ale się zakochałam i brak mi weny i ogólnie mózgu... Cieszcie się, bo jak się zabujam to nie kłócę... Chyba że ułożę plan wcześniej...
Ni<3
Dobra masz rację rozdział strasznie krótki ale i tak fajny!
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba ;P
OdpowiedzUsuń