niedziela, 4 stycznia 2015

Rozdział 2 "Czasem mi się wydaje że ma za dużo pewności siebie"

VIOLETTA


-Ekstra, a teraz żegnam panów.-powiedziałam obojętnie. Wyminęłam  ich i podeszłam do szafki, gdy nagle oni też do niej podeszli-Mogę wiedzieć dlaczego za mną chodzicie?-spytałam
-Bo też mamy tu szafki, nie pomyślałaś o tym?-powiedział Maxi. Ekstra, wyszłam na idiotkę
-A.-powiedziałam, wyjęłam książki i poszłam na lekcje. Stanęłam przy biurku wychowawczyni
-Dzień dobry, dzisiaj przedstawię wam nową uczennicę Violettę Castillo-powiedziała-Hmmm... Gdzie to ja Cię mogę... Ludmiła, przesiądź się do trzeciej ławki-blondynka ubrana tak zrobiła ruch w stylu "w końcu"-A ty Violetto usiądź do Leona-wskazała miejsce gdzie przed chwilą siedziała blondwłosa dziewczyna. No pięknie. Dosiadłam się do szatyna i wyciągnęłam rzeczy potrzebne na lekcje. Zobaczyłam karteczkę na ławce "CZEŚĆ" przeczytałam i spojrzałam na Leona, a on się uśmiechnął. Odpisałam "PA" i dalej bawiłam się gumką do mazania. "POUCZYMY SIĘ PO SZKOLE? WIDZĘ ŻE NIE KMINISZ MATMY" napisał "ZAPOMNIJ". Niech sobie nie myśli że ze mną ta łatwo. Pouczymy się i wylądujemy w łóżku? Bardzo śmieszne, ale ja nie jestem jakąś dz**ką. "DLACZEGO? :(" "BO NIE I NIE PISZ WIĘCEJ DO MNIE BO PRÓBUJĘ SIĘ UCZYĆ" "JAK UCZYSZ SIĘ GUMKĄ DO MAZANIA, TO SPOKO XD" debil. Do końca lekcji pisał do mnie różne niestworzone rzeczy

PO DZWONKU

W końcu skończyła się wielka  kolejka na stołówce. Wzięłam sok jabłkowy, kanapkę z dżemem i jogurt, po czym usiadłam do wolnego stolika.
-Można się dosiąść?-spytała blondynka, którą wcześniej widziałam w klasie-W końcu ktoś normalny-dodała
-Jasne-odparłam i pokazałam jej miejsce przede mną
-Ludmiła-podała rękę
-Violetta-przedstawiłam się i uścisnęłam jej dłoń
-Wyrazy współczucia że siedzisz z tym knypkiem
-Nawet mi nie przypominaj, jeszcze jedną lekcję z nim posiedzę i mi łeb eksploduje-zaśmiałam się. Potem wymieniłyśmy się numerami i poszłyśmy na lekcje

KONIEC LEKCJI

Wracam z Lu do domu, okazało się że mieszka ulicę dalej
-Ja tu mieszkam-powiedziałam wskazując na drzwi do klatki schodowej
-To pa!-pożegnała się
-Pa-odparłam i weszłam do bramy. W mieszkaniu nalałam sobie Coli, nasypałam sobie chrupki i włączyłam telewizje i znalazłam jakiś film. Nawet nie poczułam jak zasypiam

2 GODZINY PÓŹNIEJ

Obudził mnie dość głośny dzwonek telefonu. Popatrzyłam na ekran
-Ludmiła-powiedziałam do siebie
V: Halo?
L: Violetta? Ja tu od 15 minut wydzwaniam domofonem, a ty chyba ogłuchłaś!
V: O Jezu, sory, przysnęło mi się
L: Wiesz, ty to chyba naprawdę mocno śpisz...
V: Czekaj, wpuszczę Cię
L: Ok
Rozłączyłam się i nacisnęłam guzik w domofonie. Po kilku minutach zapukała Lu. Otworzyłam i zobaczyłam zdyszaną blondynkę
-Czemu... ty tak wysoko mieszkasz?-wydusiła, weszła do mieszkania i opadła na kanapę
-Mojego brata się pytaj.-odparłam i podałam jej szklankę z wodą
-Dzięki...
-Masz coś mocniejszego?-spytała
-Mnie się pytasz? Piwo, wódka, wino?-powiedziałam
-O kurde... Może piwo-odparła, a ja udałam się do kuchni i otworzyłam lodówkę skąd wyjęłam dwie szklane butelki. Otworzyłam je i podałam jedną Ludmi, a z drugiej upiłam łyka.-Wiesz że dzisiaj podobno jest jakaś fajna impreza?-padło moje ulubione pytanie
-O, w sumie dawno nie byłam na imprezie.
-Idziemy?
-Jeszcze się pytasz? Jasne!-krzyknęłam
-To trzeba się zbierać-zaczęła pakować swoje rzeczy-Przyjdę po Ciebie o 20-rzuciła i wyszła. Popatrzyłam na zegar. 17:32... Odkręciłam wodę w wannie i się wykąpałam. Potem ubrałam się tak, lekko podkręciłam włosy, usta przejechałam czerwoną szminką, zrobiłam mocną kreskę na oczach i pomalowałam je szarym cieniem po czym nałożyłam róż na policzki i praktycznie byłam już gotowa. Godzina 19:46.

LUDMIŁA

GODZINA 18:00

Od 20 minut stoję przed szafą i zastanawiam się w co się ubrać. W końcu wybrałam ten strój i ruszyłam do łazienki ubrać się, umalować i uczesać. Włożyłam na siebie ubranie, związałam włosy w kitkę, pomalowałam usta na mocny róż, zrobiłam kreskę nad oczami po czym pomalowałam je na kolor żółty.
-A gdzie ty się wybierasz moja panno?-zapytała mama
-Noooo... Na imprezę...-odparłam niepewnie
-O 2 widzę Cię w domu, jasne?
-Trzecia-dyskutowałam
-2:30, koniec dyskusji, do zobaczenia-powiedziała i wypchnęła mnie z domu żebym więcej nie negocjowała. Popatrzyłam na zegarek w telefonie. była 19:40...
-Może Violka już jest gotowa...-westchnęłam i wyszłam z bramy. Doszłam do bloku Violetty i zadzwoniłam domofonem
-Halo?
-Gotowa?
-Już schodzę!-usiadłam na murku. gdy nagle zobaczyłam zbiegającą szatynkę-Cześć!
-Hej!-odpowiedziałam i ruszyłyśmy na imprezę

LEON

Maxi znalazł jakąś imprezę. W sumie... Czemu nie. Właśnie na niej jesteśmy. Idziemy z chłopakami po coś mocniejszego do picia i kogo widzimy? Ludmiłę i Violettę siedzące i pijące drinki. Podszedłem do nich
-Witam pijaczki-powiedziałem pewnie
-A ty czego tu?-zapytała Ludmiła. Czasem mi się wydaje że ma za dużo pewności siebie
-Pobawić się?-odparłem
-Ej, że Ludmiła to rozumiem, ale Violetta? Ty też?-spytał Fede
-A co, nie wolno?-odpowiedziała Violetta. Kurde, kolejna ma za dużo pewności siebie!

GODZINĘ PÓŹNIEJ

FEDERICO

Wszyscy są już nieźle wstawieni. W sumie to ja też, ale najmniej. Maxi już podrywa kulę dyskotekową, a Leon? On tańczy coś dziwnego... Ludmiła tańczy z krzesłem, a Violetta gada z kieliszkiem... No tak... Leon przed chwilą oświadczał mi się chrupkiem cebulowym... Matko... Pije kolejny kieliszek teqilli

TINA*

Jest 2:01, zadzwonię do Ludmiły żeby się zbierała pierwszy sygnał, drugi, trzeci, czwarty...
L: Halo mamusiu?
T: Ludmiła, radzę Ci się zbierać
L: Mamusiu, ale tu jest taki przystojny facet, jest niemową, ale Federico powiedział że nazywa się Krzesło
T: Jak nie wrócisz na 2:30...
L: Tooo?
T: To pożałujesz...
Rozłączyłam się
*Tina to matka Ludmiły w moim opowiadaniu ;)

-------------------------------------------------------------------------------------------------
Hejka, kolejny rozdział :) W sumie, to rozdział mi się nawet podoba :3 Jutro nie ma szkoły, więc, może uda mi się coś napisać. Nie przynudzam, tylko wklejam 2 gify :D