niedziela, 1 czerwca 2014

Rozdział 18-Pocałunek jest dobry na wszystko

*Leon*

Nasze usta złączyły się w pocałunku... Nie wiem jak ja wytrzymałem tydzień bez jej pocałunków... Do sali weszła pielęgniarka
-Dość tych buziaków, ja tu muszę opatrunek i kroplówkę zmienić!!!-powiedziała, a my się od siebie oderwaliśmy. Viola pojechała na wózku prowadzonym przez pielęgniarkę do gabinetu zabiegowego

*Violetta*

/Gabinet zabiegowy/

-No, no, tej miłości to nigdy za wiele!-powiedziała pielęgniarka pomagając usiąść mi na kozetce. Ja odpowiedziałam jej uśmiechem-Wiesz że twój chłopak cały czas tu był? Nie chodził w ogóle do domu, tylko po twoje rzeczy...
-Nie chodził do domu, bo my tu jesteśmy na wakacjach!-odparłam
-Aha...
-Wyjeżdżamy zaraz jak z tond wyjdę...
-Dobra, my tu sobie gadu gadu, a tobie gaza przecieka, zdejmuj bluzkę!-zdjęłam pospiesznie bluzkę, a pielęgniarka odwinęła bandaż i ostrożnie zdjęła gazę. Psiknęła to jakimś czymś, a to strasznie bolało. Zacisnęłam pięści... Coś tam jeszcze pomajstrowała i zakleiła gazę po czym zawinęła bandażem. Wzięła kroplówkę i zawiozła mnie  na salę. Tam podłączyła kroplówkę i wyszła razem z wózkiem
-Wrócimy do poprzedniego zajęcia?-zapytał Leon
-Jak najbardziej!-odparłam i zaczęliśmy się całować. Nagle przerwałam
-Co jest?-zapytał Leon
-Zaprowadź mnie do WC...-jęknęłam
-Przecież masz wóz... Nie nie masz wózka
-Nie, bo piguła jest zbyt skąpa żeby go zostawić...-odparłam i usiadłam na łóżku, ale automatycznie zakręciło mi się w głowie-Leon umieram...
-Jeszcze nie, chodź bo łóżko zmoczysz-Leon wziął mnie pod rękę i zaprowadził pod kibelek
-Tu się rozstajemy...-weszłam do małego śmierdzącego pomieszczenia. Wróciliśmy do sali. Położyłam się i chciałam poczytać książkę, ale literki mi skakały przed oczami więc zrezygnowałam
-Zaśpiewaj mi coś...-zaproponował
-Nieeee....-odparłam
-Zaśpiewam z tobą...
-Ale co?
-Eeeee... Nie wiem.... Może będziemy wymyślać?
-Leon, nie chce mi się myśleć...
-Dawaj!!!-namawiał mnie Leon i włączył dyktafon
Tanto tiempo caminando junto a ti 
Aun recuerdo el día en que te conocí
El amor en mi nació tu sonrisa me enseno
Tras las nubes siempre va a estar el sol

Te confieso que sin ti no se seguir.
Luz en el camino tu eres para mi.
Desde que mi alma te vio.
Tu dulzura me envolvió.
Si estoy contigo se detiene el reloj.

Lo sentimos los dos el corazón nos hablo
Y al oído suave nos susurro


Quiero mirarte
Quiero sonarte
Vivir contigo cada instante
Quiero abrazarte
Quiero besarte
Quiero tenerte junto a mi
Pues amor es lo que siento.
Eres todo para mi.

Quiero mirarte
Quiero sonarte
Vivir contigo cada instante
Quiero abrazarte
Quiero besarte
Quiero tenerte junto a mi
Tu eres lo que necesito.
Pues lo que siento es

Amor

En tus ojos veo el mundo de color.
En tus brazos descubrí yo el amor.
Vera en mi ella lo mismo?
Querrá el estar conmigo?
Dime que tu lates por mi también 

Lo sentimos los dos el corazón nos hablo
Y al oído suave nos susurro

Quiero mirarte
Quiero sonarte
Vivir contigo cada instante
Quiero abrazarte
Quiero besarte
Quiero tenerte junto a mi
Pues amor es lo que siento.
Eres todo para mi.

Quiero mirarte
Quiero sonarte
Vivir contigo cada instante
Quiero abrazarte
Quiero besarte
Quiero tenerte junto a mi
Pues amor es lo que siento 
Eres todo para mi


Quiero mirarte
Quiero sonarte
Vivir contigo cada instante
Quiero abrazarte
Quiero besarte
Quiero tenerte junto a mi
Tu eres lo que necesito.
Pues lo que siento es

Amor

-Spać mi się przez Ciebie chce...-powiedziałam ziewając
-No to przepraszam że wszystko Cię męczy...-odparł Leon
-Jest jedna rzecz która mnie nie męczy!
-Jaka?
-Taka-po tym słowie bardzo namiętnie pocałowałam Leona
-Mi pasuje-uśmiechnął się Leon
-Muszę zadzwonić do taty...-wzięłam mój telefon


-------------------------------------------------------------------------------
Sorka że taki krótki, ale muszę siostrze włączyć bajkę
Ni<3

Rozdział 17-Szpital

*Leon*

Szybko wsiadłem do karetki i pojechaliśmy...

/W szpitalu/

Dojechaliśmy i czekam tu już chyba ze 2 godziny, ale to tylko dla tego że muszą wyciągnąć Violi z rany kule, sprawdzić czy nie naruszyła organów, zszyć ranę, podłączyć Violettę do różnych urządzeń... Zadzwonię do jej ojca... Tak będzie najlepiej... Szybko wybrałem numer i zadzwoniłem
G: Tak słucham?
L: Dzień dobry, Leon Verdas z tej strony
G: O, cześć, co chciałeś?
L: Violetta jest w szpitalu
G: J... Jak to w... Szpitalu???
L: Jakaś dziewczyna z tego liceum w Madrycie, najpierw żeby nastraszyć Violę pobiła jej przyjaciółki, a teraz wystrzeliła do Violi...
G: O jezu... Czekaj, przylecimy z twoją matką jutro!!!
L: Dobrze...Do widzenia...
G: Do widzenia...
Schowałem telefon do kieszeni i podszedł do mnie lekarz...
-Panie Verdas, może pan iść do Violetty... Jest w śpiączce, ale powinna słyszeć co pan do niej mówi... Aha, jeszcze jedno. Jeżeli lekko rusza palcami, to znaczy że wyczuwa pana obecność...-powiedział lekarz
-Dobrze, w której leży sali?-spytałem
-W 201-odparł lekarz i poszedł. Wszedłem do sali...Były tam jeszcze jakieś dwie czy trzy kaleki w śpiączce, ale mnie interesowała tylko moja Violetta... Usiadłem obok niej i rozpocząłem moją wypowiedź:
-Violu... Ja... To moja wina... Gdyby nie to że się zagapiłem na jakiegoś głupiego psa... To byś tu nie leżała... Miały to być wakacje naszych marzeń, a... Są to wakacje naszych koszmarów... Ale gdyby nie ta suka... Ja... Znajdę ją.... Ja... Ja kocham tylko ciebie i... I chcę być z tobą już na zawsze... Moje ulubione miejsce na ziemi jest przy tobie...-rozpłakałem się... Nawet nie wiem kiedy zasnąłem...

/Następnego dnia; 12:21/

Moja mama i German zaraz tu będą... Co ja powiem ojcu Violi? Popatrzyłem się na nią... Taka bezbronna... Poruszyła palcami... Przynajmniej wiem, że wyczuwa moją obecność... Złapałem jej rękę... Do sali weszła moja mama i ojciec Violetty. Wstałem i wyszliśmy na korytarz
-Ja... Ja przepraszam...-powiedziałem do Germana
-Ale za co ty mnie przepraszasz?-odparł
-Za to że nie obroniłem Violetty przed tą szmatą...
-Leon, byłeś zdezorientowany... Miałeś prawo...-wtrąciła się moja mama
-To prawda...-potwierdził German
-Aha... Leon... Mamy jeszcze jedną sprawę...-zaczęła moja mama
-Tak?
-Wiesz, lepiej będzie jak zamieszkasz z Violettą-powiedział tata Violi
-Ja?
-Tak, ty Leon, a widzisz tu innego chłopaka Violetty?-moja mama czasem na serio umie wkurzyć... Na przykład teraz...
-Macie już kupiony dom... Poprawka... Willę...-odparł German
-No... No dobra...-zgodziłem się

/Tydzień później/

Poszedłem na dół po kawę... Lekarze badali Violę... Wjechałem windą na górę i usiadłem w poczekalni. Podszedł do mnie lekarz
-Violetta się obudziła, może pan do niej iść...-powiedział lekarz i sobie poszedł. Ja poszedłem... Poprawka... Pogalopowałem do Violetty...
-Leon?-zapytała słabym głosem
-Tak Violu, spokojnie...-odparłem i usiadłem obok niej
-Przytul mnie...-powiedziała Viola
-Dobrze...-przytuliłem ją, a ona przyłożyła mi twarz do klatki piersiowej
-Kocham Cię...
-Ja Ciebie też...
-Leon... To nie jest twoja wina...-zaczęła
-Jest... Nie wybaczę sobie tego
-Przestań... To jest wina tej... Tej... Tej szmaty...-rozpłakała się
-Już... Ciii...-uciszałem ją i kołysałem
-Ja się jej boję nadal...-odparła
-Nie bój się... A wiesz że mamy razem zamieszkać?-zmiana tematu zawsze działa
-Jak razem... Sami?
-Tak, nasi rodzice tak zdecydowali... No chyba że nie chcesz...
-Leon, nie gadaj głupot, jasne że chcę... Tylko przy tobie czuję się bezpieczna...



----------------------------------------------------------------------------------
No i jest rozdział 17... Może dzisiaj będzie jeszcze jeden... Bardzo proszę o komcie i macie mało czasu na OS!!!
Ni<3

sobota, 31 maja 2014

Rozdział 16-Strzał

*Violetta*

-Nie gadaj!-odparłam
-O LOL!!!-dodała Lara
-Wiesz, tej nocy już nie zasnę...-powiedziałam
-Ja też, ale spróbuję, więc do jutra!-przytuliła mnie
-Chciałaś powiedzieć do dzisiaj!!!-poprawiłam ją
-No tak...
-Okej to papa!-pożegnałam ją i każda z nas poszła do siebie. Wróciłam do łóżka, przytuliłam się do Leona i próbowałam zasnąć... Wzięłam telefon i przeglądałam internet... Nagle natknęłam się na informację która mnie przeraziła.. "CAMILLA TORRES ORAZ FRANCESCA CAUVIGIA ZOSTAŁY MOCNO POBITE PRZEZ MARIJĘ SANSORITĘ!!! OBIE TERAZ LEŻĄ W SZPITALU...". Przeraziłam się... Obudziłam Leona
-Co mnie o 4:01 budzisz?-zapytał Leon ziewająz
-Patrz...-odpowiedziałam smutnym głosem
-OMG, co ona mogła od nich chcieć!!!-krzyknął
-Nie wie... Wiem!
-Co?
-Jak przyjechałam do Madrytu i poszłam do liceum... Tak żeby zobaczyć... I ona była najpopularniejsza w szkole, a gdy ja przyszłam, to przez to że umiem śpiewać, wszyscy zaczęli gadać o mnie i odebrałam jej reputacje... I pewnego dnia ona odciągnęła mnie  na bok i powiedziała... A raczej krzyknęła "JEŻELI NIE PRZESTANIESZ BYĆ TAKA POPULARNA, TO OBIECUJĘ! ZNAJDĘ CIĘ I CI COŚ ZROBIĘ!!!"...-mówiłam
-Ale co ona chciała od Cami i Fran?-spytał Leon
-Ona chce mnie nastraszyć!!!-odparłam
-Rano się tym zajmiemy... Dobranoc...-nawet nie wiem kiedy zasnęłam...

/Rano/

Obudziłam się... Spałam chyba tylko godzinę... Leon też nie spał... Postanowiliśmy wyjść na spacer i pogadać o tym całym zajściu...
-Ja się jej boję...-powiedziałam
-Nie bój się... Jestem przy tobie...-odparł Leon, gdy nagle pojawiła się Marija... Była ubrana tak
-LEON!!!-krzyknęłam gdy ona wyjęła pistolet i wycelowała. Leon zorientował się, gdy było już za późno... Rozległ się huk... Nagle zrobiło mi się ciemno przed oczami...

*Leon*

Usłyszałem huk i zauważyłem że Violę odrzuca do tyłu. Szybko zadzwoniłem po pogotowie. Przyjechało po 5 minutach... Od razu zabrali Vilu
-Przepraszam, mogę jechać?-zapytałem
-Kim pan jest dla panny Violetty?-odpowiedział pytaniem na pytanie
-Chłopakiem...-odparłem
-Proszę wsiadać...


---------------------------------------------------------------------------------------------------
Masakra... Przepraszam że taki krótki, ale mam gości :/
Ni<3

piątek, 30 maja 2014

Rozdział 15-Sen

*Lara*

Ja, w ZARZE spotkałam Viole! Jezu, ale się zmieniła! Moja boska psiapsiułeczka! Pamiętam jak się bawiłyśmy! i jeszcze mieszkamy w tym samym hotelu!!!

/Noc/

*Sen [Violetta i Lara]*

-Ej, Viola, dawaj, podokuczamy pani!-powiedziała Emma
-Będziemy miały kłopoty!-odparła zmieszana Violetta. Była jeszcze smutna po utracie matki...
-Nie zorientuje się!-przekonywała Emma
-No... No dobra!-powiedziała Viola. Dziewczynki poszły do sali-Stój!-szepnęła Viola i zatrzymała przyjaciółkę
-Co?-zapytała Emma
-Patrz, mój tata!-odparła Viola i zaczęła podsłuchiwać
-A więc, jaką sprawę pan do mnie ma?-zapytała pani Kisson
-Wie pani... Matka Violetty umarła...-zaczął German
-Mhm...
-Buenos Aires bardzo nam przypomina Mariję...-ciągnął
-Do czego pan zmierza?
-Mam zamiar wyjechać z Violettą do Madrytu...-dokończył
-Co? Ja, ja nie mogę wyjechać!-powiedziałam smutna-Przecież mam ciebie, Matiego! (Od autorki: Mati to pierwszy chłopak Violi mojego wymysłu)
-Właśnie!-dziewczynki wyszły na boisko usiadły na ławce i zaczęły płakać...

*Violetta*

Zerwałam się z łóżka
-Co to było?-zapytałam sama siebie i nagle przypomniałam sobie... To wspomnienie! To się stało naprawdę! Muszę iść do Lary!

*Lara*

Obudziłam się zlana potem. Zaraz... To było wspomnienie!!! Wsunęłam kapcie i założyłam szlafrok. Poszłam do Violetty. Zapukałam. Otworzyła mi Viola
-Sooo się dziejeeee?-zapytał bardzo zaspany Leon. Pierdziele, jedno łóżko? Śpią razem?
-Śpij, proszę śpij, już słoneczko zasnęło, więc ty też śpij!-zaśpiewała Viola tym swoim pięknym głosem i wyszła przed dom-Właśnie miałam do Ciebie iść
-O 3:02 w nocy?-zapytałam
-Bo wiesz, miałam sen... Wspomnienie... Nie wiem czy pamiętasz...Jak miałyśmy dokuczać pani i przez przypadek usłyszałyśmy jak mój tata jej mówił, że jadę z nim do Madrytu?
-Mi się śniło to samo!-odparłam...


-----------------------------------------------------------------------
Okej, to na tyle, może jeszcze dziś dodam, ale nie jestem pewna :) Bardzo proszę o komcie :)
Ni<3

czwartek, 29 maja 2014

Rozdział 14-Przyjaciel z dzieciństwa

*Violetta*

Popływaliśmy jeszcze 2 godziny w morzu i gdy chcieliśmy wychodzić... Wielka fala przykryła nasze ciuchy, bo położyliśmy je zbyt blisko brzegu...
-O shit!-krzyknęłam i podeszłam do ciuchów
-OMG!-dodał Leon
-Będziemy wracać tak...-powiedziałam i pokazałam na siebie
-No... Niestety...

/W hotelu/

Leon chciał wejść do ukrytej łazienki, ale mu na to nie pozwoliłam i wepchnęłam się przed niego. Zorientowałam się że nie mam ciuchów. Na szczęście Leon był już w drugiej łazience, bo spadł mi ręcznik. Ubrałam się tak.
-Ślicznie!-powiedział Leon gdy wyszłam z łazienki
-Dzięki... Nie szczerz się tak, tylko choć na zakupy!-odparłam
-Co? Nie, błagam tylko nie zakupy, proszę!!!-bronił się
-Tak i kropka!-powiedziałam i wyszliśmy z pokoju. Zakluczyłam drzwi i poszliśmy do centrum handlowego.

/W centrum handlowym/

*Leon*

Viola weszła do ZARY i wzięła tonę ciuchów
-5 minut!-powiedziała
-Ta 5... Raczej 50, ale okej, poczekam...-mruknąłem pod nosem i usiadłem na brzegu jakiegoś stolika z manekinami. Nagle przyszła jakaś parka. Facet usiadł obok mnie, a dziewczyna z toną ciuchów poszła do przymierzalni. Spojrzałem na faceta i kogoś mi przypominał... Tylko kogo...
-ZAYN?!?-spytałem z niedowierzaniem
-LEON?!?-on też w to nie wierzył
-Siema!-krzyknęliśmy razem
-A tak ogólnie to co ty tu robisz?-zapytał Zayn
-Przyjechałem z dziewczyną na wakacje... I...-on nie dał mi dokończyć
-Zakupy...-powiedział
-Tsa...-odparłem

/Godzinę później/

W końcu obie dziewczyny się zdecydowały co kupią. Viola miała chyba 6 czy 7 zestawów! Masakra! Okazało się że Lara* Jest najlepszą przyjaciółką Violi z dzieciństwa!!!
*Lara- dziewczyna Zayna

*Zayn*

Kurde, w Zarze spotkałem Leona, mojego kumpla z dzieciństwa! Pierdziele! Tsa, czekał na dziewczynę... Tak jak ja...

*Violetta*

Spotkałam moją NPNZ (Od autorki: NPNZ to Najlepsza Przyjaciółka Na Zawsze) !!! Nie wierzę! Jej chłopak i Leon się znają z dzieciństwa! Kupiłam sobie 5 różnych zestawów:
>Jeden
>Dwa
>Trzy
>Cztery
>Pięć



-------------------------------------------------------------------
Fajny? Plis, komentujcie i pamiętajcie o OS
Ni<3

środa, 28 maja 2014

Rozdział 13-Uroki Malediwów

*Violetta*

-Są nienormalni i tyle!-powiedziałam
-No!-odparł Leon
-Idziemy na plaże?-zapytałam
-Okej, ale kąpiemy się!-Leon jak zwykle postawił warunek
-Okej, okej, niech ci będzie, czekaj idę się przebrać!-odparłam i weszłam do łazienki. Ubrałam się tak, uczesałam tak, ubrałam taki kostium i zrobiła kreski na oczach oraz usta przejechałam różowym błyszczykiem. Gdy wyszłam Leon był już gotowy i przebrany
-Gdzie ty się przebrałeś?-spytałam
-W łazience!-odparł
-Ale ja byłam w łazie...-zaniemówiłam, bo Leon pokazał mi... UKRYTĄ ŁAZIENKĘ!!!-A.. Al... Ale... Ale j... Ale ja... Ale jak???...
-No, normalnie, idziemy?-zapytał Leon jak gdyby nigdy nic
-A, tak, tak, chodź!-ocknęłam się

*Na plaży*

-Nie mogę, ale tu gorąco!-powiedziałam i zdjęłam buty-AAAAAŁŁŁ!!!-wrzasnęłam
-Co jest?-zapytał Leon
-A, a, a, a, piasek!
-Gorący?
-Nie, zimny wiesz?-wskoczyłam mu na plecy, a on gdy doszliśmy do leżaków on mnie na niego rzucił-No, ej, jak to tak swoją dziewczynę rzucać!-zdjęłam ciuchy i byłam w samym kostiumie
-A, jakoś tak!
-Wal się! Foch forever!!!-powiedziałam i odwróciłam się. I nagle... KTOŚ MNIE WZIĄŁ NA RĘCE I WRZUCIŁ DO WODY!!!
-Pojebało Cię?-zapytałam i wciągnęłam Leona do wody i zaczęłam go chlapać
-Ej, tfu, no so, tfu, ry!-mówił gdy do ust wpadała mu woda próbował też chlapać, ale coś mu nie wychodziło. Wyszłam z wody i wyjęłam z mojej torby dmuchanego delfina i zaczęłam go dmuchać
-Daj to, nic nie umiesz!-powiedział Leon i mi wyrwał i zaczął dmuchać
-Ej, teraz to już tego nie nadmucham!-odparłam
-A jak mnie liżesz w usta to się nie brzydzisz?
-O ty!-poszłam do morza i nabrałam w ręce wody, po czym przyszłam i chlapnęłam Leona wodą.
-Spadówa!-powiedział Leon
-Nie!-odparłam
-Foch!-Leon się odwrócił
-Zaraz Cię odfoszę!-odwróciłam Leona, ale twarz miał nadal odwróconą w drugą stronę, a ręce założone na piersiach na krzyż, więc ręce mu rozłożyłam, twarz odwróciłam w moją stronę, usiadłam na nim okrakiem i bardzo namiętnie pocałowałam-Pasuje?
-Nooo! I to jak!-powiedział Leon i poszliśmy pływać


---------------------------------------------------------------------------------
Sora że taki krótki, ale muszę iść się kąpać... Tak, wiem beznadziejny i koszmarny, ale cóż ja poradzę... 
PS.: Jak się dodaje licznik wyświetleń?
Ni<3

Rozdział 12-Hotel

*Violetta*

Weszliśmy do środka. Leon poszedł nas zameldować, a ja poszłam usiąść na kanapie.Nagle podszedł do mnie brzydki facet i jego jeszcze brzydszy kolega
-Hej, jestem Diego-powiedział ten pierwszy który wyglądał tak:

-A ja Thomas!-przedstawił się ten brzydszy, który z kolei wyglądał tak:

-A ty jak się nazywasz ślicznotko?-zapytał Diego
-Nie rozpędzaj się tak idioto!-odparłam
-A może poszłabyś z nami na spacer po plaży?-spytał się Thomas
-Oczywiście!-powiedziałam wesoło-Że nie!-dodałam po chwili
-Ej, no!-odparł Diego

*Leon*

Zobaczyłem że do Violi podchodzą jacyś faceci. Postanowiłem podsłuchać
-A może poszłabyś z nami na spacer po plaży?-zapytał jeden
-Oczywiście!-odparła Viola promiennie. Już się przestraszyłem, ale odetchnąłem z ulgą-Że nie!-dodała
-Ej, no!-powiedział drugi
-Możecie mnie zostawić?-zapytała Vilu
-Nie!-odparł pierwszy
-Nie słyszałeś? Zostaw ją!!!-podszedłem do nich
-Okej, okej, tylko nam nic nie zrób!-powiedział ten drugi i poszli
-Znasz ich?-zapytałem
-Nie, jacyś idioci do mnie podeszli i zaczęli ze mną flirtować-odparła
-Chodź do pokoju-powiedziałem do niej

*Diego*

No, no, niezła laska w tym hotelu! Wygląda na wartą bzyknięcia! Muszę ją z Thomasem odbić lalusiowi który jest jej chłopakiem!

*Violetta*

/W pokoju/

Doszliśmy do pokoju i postawiliśmy walizy obok szaf.Otworzyliśmy i zaczęliśmy się wypakowywać.
-WTF?!?!?!?!?!?-krzyknęliśmy w tej samej chwili. Trzymając dwa pudełeczka podeszliśmy do siebie
-Co Durex robił w mojej walizce?-zapytał Leon
-A co w mojej robiły tabletki antykoncepcyjne?-odpowiedziałam pytaniem na pytanie
-Niewiem!-powiedzieliśmy chórem. Zadzwoniłam do taty
G: Halo, Viola, dojechałaś do hotelu?
V: Tak, właśnie się rozpakowuję i mam do Ciebie pytanie
G: Jakie?
V: CO DO JASNEJ CHOLERY W MOJEJ WALIZCE ROBIĄ TABLETKI ANTYKONCEPCYJNE!?!?!?!?!
G: No wiesz... Tak na wszelki wypadek...
V: No chyba Cię coś!!! Ty myślisz że ja i Leon... No ten?!?
G: No... Tak jakby...
V: TATO! OGARNIJ SIĘ!
Rozłączyłam się...

*Leon*

W mojej walizce były prezerwatywy!!! No kuźwa, tego nie wytrzymam!!! Zadzwoniłem do mojej mamy
L: MAMO, CO W MOJEJ WALIZCE ROBI DUREX?
V: No bo.... Wiesz na wszelki wypadek...
L: Porąbało Cię? Myślisz że ten... No sama wiesz co?
V: No..... Eeeee...
L: Dobra, okej, zrozumiałem, jasne, pa!
-Na wszelki wypadek!-powiedziałem z razem z Violą jednocześnie
-Musimy przestać to robić...-odparłem
-Tak, zdecydowanie...-odpowiedziała Viola


-------------------------------------------------------------
Dobra, spieszę się, mam sprawę o małego kota! PROSZĘ O KOMY I OS 
NI<3